Forum  Strona Główna
Poezja dla ciebie.


historie wiejskiego żigolaka -cz III

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Pisanina
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Marcin Rajski
Gość





 PostWysłany: Śro 15:59, 02 Lip 2008    Temat postu: historie wiejskiego żigolaka -cz III Back to top

Marcin stał się bardzo szanowaną postacią, choć i jego nie ominęły chwilowe kłopoty. Będąc jednak osobą przedsiębiorczą, nie załamał się i przezwyciężył trudności.
Gdy było już po południu, pożegnał się ze sklepikarką i ruszył w drogę. Miał ze sobą 350 E, które postanowił zainwestować. Poszedł do „ baru u Valenca” .
Jego właściciel był lokalnym tuzem, posiadał knajpę. Kilka lat temu wyjechał do Hiszpanii na zbiór arbuzów.Za zarobione pieniądze kupił rozpadającą się popegieerowską budę, którą wyremontował.
Często opowiadał o tym, jak należy się zachowywać, by być dobrze postrzegany przez innych, ponoć nauczył się tego na obczyźnie.
- Cześć Marcinek. – przywitał chłopaka. – Dawno cię u nas nie było.
- Dzień dobry, panie Valence. – Marcin wiedział, że ten bardzo chwali sobie dobre maniery.
- Usiądź przy barze, pogadamy. Co zamawiasz?
- Pół literka. – rozejrzał się dookoła, w knajpce było jeszcze kilku pijaczków. – Dla każdego.
- Brawo. To się nazywa gest. – rozgorączkował się szynkarz. – Patrycja, słyszałaś, co klient sobie życzy. Do roboty. – wrzasnął na nastolatkę, którą przysłał Urząd Pracy na praktyki.
- Tak jest. – odpowiedziało zahukane dziewczątko.

Libacja trwała długo. Zwłaszcza, że wieść szybko się rozniosła i na miejsce przybyło jeszcze wielu spragnionych mieszkańców wsi.
Valence, który też był już mocno podpity, zaczął opowiadać swoją historię.
- Człowiek musi mieć cel w życiu. Musi mieć ambicje. Przykładowo ja. Jak byłem w Hiszpanii, nie wstydziłem się, że jestem z biednego kraju, nie znałem języka, ciężko pracowałem i osiągnałem sukces.
- Tak, to prawda. – przyznali wszyscy biesiadnicy.
- Zbierałem arbuzy. Zapytany o cokolwiek, odpowiadałem Polonia. To było jedyne słowo, jakie znałem.
- Co było dalej? Opowiadaj. – chłopak znał tą historię, ale lubił jej słuchać.
- Moi przełożeni uszanowali mnie. Ciągle powtarzali – Walensa, Walensa. Poklepywali po plecach i kazali dalej dobrze pracować. Od tego czasu każę na siebie mówić, Valence.
- Ile płacę ? – nasz mocno wstawiony bohater chciał już udać się do wyjścia. Nadchodziła pora żurku.
- Raptem 340 zł.
Marcin nie miał przy sobie złotówek, tylko te dziwne banknoty, które dawała mu Agata. Chciał sprawdzić, ile są warte. Rzucił siedem banknotów o nominale 50 E.
- Reszty nie trzeba. – Wypadało zostawić chociaż dyszkę napiwku.
Valencowi zaświeciły się oczy. Schował pieniądze do kieszeni i zagadał.
- Dziękuję, dziękuję. A skąd ty masz takie pieniążki, Marcinku ?
Chłopak był wstawiony. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie mógł przecież podać źródła. Przypomniał sobie jednak, że kochanka mówiła coś o kantorach, kursach i jakimś NBP.
- To kaska z BMW. – poplątał mu się język.
- Aha. – zakwiliła Patrycja, która akurat przechodziła. Zawsze chciała mieć chłopaka z BMW.
Marcin wyszedł.
- Patrzcie go. Niby taki nierób, ale coś potrafi. W końcu się wygadał. Zawsze się zastanawiałem, za co pije. A on samochody kradnie. No ładne cacko. – podsumował Valence.

Tak było jeszcze wczoraj. Sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie.

Na wsi huknęło. Grzesiek przyjechał. Wszyscy byli podekscytowani i zastanawiali się, czy już na dobre wróci do Agaty. Radość udzieliła się też Marcinkowi. Postanowił jednak wstrzymać się na razie z odwiedzinami. Teraz siedział przy polu, bez pieniędzy, głodny i troszkę nieszczęśliwy. Rozmyślał o żurku. Z naprzeciwka nadszedł Wojtek, znany w okolicy zadeklarowany wróg TP S.A.
- Cześć, ziom. Mam interes. – zagadał głodomora.
- Jaki?
- Valence kupił nowego trabanta. Fajne autko. Wiem, że robisz w tej branży. – wyjaśnił, puszczając oko.
- Co?
- Nie udawaj. – Wojtek wyciągnął z kieszeni 50 zł. – Masz na drobne wydatki. I jeszcze trochę dla mamy. – Wręczył kolejny niebieski banknot. – Autko trzeba zarejestrować, przecież. – przymrużył drugie oczko.
Marcin zawsze wierzył w ludzką dobroć. Nie spodziewał się jednak takiego daru. Nie bardzo rozumiał, co ma z tym wspólnego szynkarz, ale nie przejął się tym zbytnio. Spojrzał w górę. Wszystkie druty telefoniczne były na miejscu.
- Nie martw się. Byłem w sąsiedniej gminie. My możemy sobie spokojnie telefonować. To na razie, ziom.
- Na razie.

I znów otworzyły się przed nim szerokie horyzonty. Czas iść do Maryny. Kupił kwiaty za 20zł i osiem kilo białej. Liczył na to, że dziewczyna zrobi żurek. Kiedy dojadał ostatnie pęto, doszedł do jej drzwi i zapukał.
 
BlackAngel
Gość





 PostWysłany: Śro 20:36, 02 Lip 2008    Temat postu: Back to top

dobrze się czyta...Wesoly
 
cieniu1969
Administrator


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 6420
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Śro 21:03, 02 Lip 2008    Temat postu: Back to top

kurde
zawsze musisz przerwać w najciekawszym miejscu?!
 
Zobacz profil autora
zupełnie nikt
Gość





 PostWysłany: Pią 14:15, 04 Lip 2008    Temat postu: Back to top

kabaczki jednym słowem, mimo upiornej suszy w okolicach Eisenach, udały się, a może...
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Pisanina Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach