Forum  Strona Główna
Poezja dla ciebie.


...Rzucony Poczęciem Nad Horyzonty
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wierszowanie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mithril
Gość





 PostWysłany: Pią 14:39, 05 Gru 2008    Temat postu: ...Rzucony Poczęciem Nad Horyzonty Back to top

czwartego kwietnia
dopuściłem się narodzin boga
którego poznałem trzy lata później
choć on modlił się do mnie
dużo wcześniej

nawy jego oczu spływały nikczemnością
gdy po raz kolejny próbowałem się przekonać
do ścian pod jego władzą

tragizm całego zamieszania
polegał chyba na niedomówieniu
gdzie cały czas próbowano mnie przekonać
że ból w kolanach
jest częścią jego miłości

a łzy mają kolor bezwstydu
zamierającego modlitwą mężczyzny
przykurczonego swoimi rękami
 
cieniu1969
Administrator


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 6420
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pią 16:35, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

pomilczę
smutno tu
 
Zobacz profil autora
Kamil Rousseau
Laureat


Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pią 19:00, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Mit, mimo rozbrajającej pokrętności pierwszej zwrotki wiersz bardzo, bardzo dobry...szczególnie 3cia zwrotka mnie zachwyciła- mimo że wsio dobre
 
Zobacz profil autora
Książę Półkrwi
Gość





 PostWysłany: Pią 22:33, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Jestem w stanie pojąć jedynie trzecią strofę,
przypuszczam, że pierwsza odnosi się do śmierci Wojtyły
ale głowy nie dam. Ogólnie lubię temat Boga poruszany w
poezji, o ile jest on w jakiś sposób oryginalnie nakreślony.
 
farangil
Gość





 PostWysłany: Pią 22:40, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Książę Półkrwi napisał:
Jestem w stanie pojąć jedynie trzecią strofę,
przypuszczam, że pierwsza odnosi się do śmierci Wojtyły
ale głowy nie dam.

Raczej nie o to chodzi, jest różnica dwóch dni.

Pierwsza strofa jest najciekawsza, naprawdę liryczna i cwana. Mruga
Druga zaś jest zbędna, na moje oko.
Całość motywuje do fajnej dyskusji, w temacie, w którym ostatnio mocno siedzę, ale nic to.

Baj, Mithril...................! Wesoly
 
Książę Półkrwi
Gość





 PostWysłany: Pią 22:42, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Czyli w jakim temacie?
 
farangil
Gość





 PostWysłany: Pią 22:45, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Chrześcijańskiego Boga, wiary, nawracania, wątpliwości i pytań, sensu wiary i sposobów na zrozumienie tego Boga.
 
Książę Półkrwi
Gość





 PostWysłany: Pią 22:53, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Bardzo ciekawy temat.
Na przykład, czy Bóg istnieje?
Jak myślisz?
 
farangil
Gość





 PostWysłany: Pią 23:05, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Jasne, że istnieje, bo nie istnieć nie może, w końcu to Bóg. Mruga Można nie wierzyć w jego określoną dogmatami i systemem postać, ale jako punkt najwyższy i wyjściowy raczej bez sensu jest to podważać.
Kwestia potem jest taka, czy zatrzymuję swoje zapędy badawcze i rezygnuję z przemienienia wiary w wiedzę a przez to powiększenia swojego poczucia oszukania, czy wierzę bezwzględnie, ale nie przeszkadza mi to w konsekwentnym dążeniu do zrozumienia tego, co się da.
Potem jest stosunek do Niego - od wielkiego dzwonu i stosowności (typu: pogrzeb lub chrzest, będę w kościele, więc wypadałoby powiedzieć do Niego kilka słów, chociaż się przywitaćMruga czy luźny, szczery, nieprzerwany dialog, konsultacje, zwierzenia, a co za tym idzie - odprężenie umysłu.
Najważniejsze w moich dysputach ostatnio: jak bardzo jestem zdeterminowana, by poświęcić swoje dotychczasowe buntownicze myślenie na rzecz umocnienia charakteru i uspokojenia.
Wielka tu rola ziemskich pośredników, bynajmniej nie księży w pierwszej kolejności.
 
Książę Półkrwi
Gość





 PostWysłany: Pią 23:26, 05 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Jasne, że istnieje, bo nie istnieć nie może, w końcu to Bóg.
Słusznie.

Można nie wierzyć w jego określoną dogmatami i systemem postać
Tu dostrzegam błąd podstawowy każdej znanej mi religii.


Kwestia potem jest taka, czy zatrzymuję swoje zapędy badawcze i rezygnuję z przemienienia wiary w wiedzę a przez to powiększenia swojego poczucia oszukania
To niewykonalne, wiedza opiera się na faktach,
a ty nie osiągniesz nic ponad hipotezy.

czy wierzę bezwzględnie, ale nie przeszkadza mi to w konsekwentnym dążeniu do zrozumienia tego, co się da
Pytanie, czy można zrozumieć Boga?
Czy mrówka zrozumiała by cokolwiek
z naszej rozmowy?

Potem jest stosunek do Niego - od wielkiego dzwonu i stosowności (typu: pogrzeb lub chrzest, będę w kościele, więc wypadałoby powiedzieć do Niego kilka słów, chociaż się przywitać

To ujęcie religijne, zakładające, że Boga interesują
nasze obowiązki jako wiernych - moim zdaniem NIE.

czy luźny, szczery, nieprzerwany dialog, konsultacje, zwierzenia, a co za tym idzie - odprężenie umysłu.
Tu już lepiej, ale takie podejście wytwarza w Twoim umyśle
obraz Boga - dobrego dziadzi, co to zawsze wysłucha
i dobrej rady nie poskąpi.

Najważniejsze w moich dysputach ostatnio: jak bardzo jestem zdeterminowana, by poświęcić swoje dotychczasowe buntownicze myślenie na rzecz umocnienia charakteru i uspokojenia.
Dochodzimy do kluczowego pytania:
CO DAJE NAM WIARA W BOGA?

Wielka tu rola ziemskich pośredników, bynajmniej nie księży w pierwszej kolejności.
Kursywą zaznaczyłem bzdurkę.

Na koniec: Jako ludzie, wyrośli w ludzkiej kulturze,
zwykliśmy wciskac Boga w ludzkie schematy: Władca,
Pasterz, Odkupiciel, Handlarz ( za dobre uczynki Niebo, za
grzechy - Piekło) itp. Czy nie uważasz tego za zabawne?
 
farangil
Gość





 PostWysłany: Sob 0:10, 06 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Książę Półkrwi napisał:
Można nie wierzyć w jego określoną dogmatami i systemem postać
Tu dostrzegam błąd podstawowy każdej znanej mi religii.

Religii - tak, ale ja mówię o Bogu ogólnym, niezdefiniowanym systemem, nie nazywającym się Tak i Tak, ale Czymś, co jest ponad formuły i określenia, właściwym Początkiem. To jest mój fundament od którego zaczynam, gdybym założyła, że nie ma nic, zapewne nie tłukłabym tego tematu.

Książę Półkrwi napisał:
Kwestia potem jest taka, czy zatrzymuję swoje zapędy badawcze i rezygnuję z przemienienia wiary w wiedzę a przez to powiększenia swojego poczucia oszukania
To niewykonalne, wiedza opiera się na faktach,
a ty nie osiągniesz nic ponad hipotezy.

czy wierzę bezwzględnie, ale nie przeszkadza mi to w konsekwentnym dążeniu do zrozumienia tego, co się da
Pytanie, czy można zrozumieć Boga?
Czy mrówka zrozumiała by cokolwiek
z naszej rozmowy?

Obiecałam sobie, że go w tę rozmowę nie wciągnę, (bo wiem, że może być różnie odbierany) ale jest mi teraz jak znalazł:
Szymon Hołownia w świetnej książce Tabletki z krzyżykiem rozdział Czy Maryja była mężatką czy dziewicą, otwiera tak:

Była i mężatką i dziewicą. Dowody? Nie ma. Jest tylko wiara. I współczesna kultura, która próbuje przekonać wiarę, ze ta nie ma prawa do istnienia, dopóki nie zmieni się w wiedzę.

To jest i moje rozróżnienie. Zrozumieć Boga można po długim i szczerym dążeniu do tego, ale tylko w stopniu pozwalającym zachować główne rozeznanie w sytuacji. Innymi słowy, jest to takie minimum, które na dany przypadek wystarczy, reszta jest nie do ogarnięcia, czyli wiarą.

Książę Półkrwi napisał:
Potem jest stosunek do Niego - od wielkiego dzwonu i stosowności (typu: pogrzeb lub chrzest, będę w kościele, więc wypadałoby powiedzieć do Niego kilka słów, chociaż się przywitać

To ujęcie religijne, zakładające, że Boga interesują
nasze obowiązki jako wiernych - moim zdaniem NIE.

Ależ ja nie mówię o obowiązkach. Chodzi mi o to, czy deklarując Bogu, że w Niego wierzę i Go kocham, odwiedzam go z przymusu czy też dlatego, że chcę pobyć w Jego miejscu, czy chcę prawdziwie z nim porozmawiać o śmierci lub o życiu. Albo idę, bo idą wszyscy, klękam podczas mszy, bo klękają wszyscy, mówię: święć się imię Twoje, bo kościół tym rozbrzmiewa.

Książę Półkrwi napisał:
czy luźny, szczery, nieprzerwany dialog, konsultacje, zwierzenia, a co za tym idzie - odprężenie umysłu.
Tu już lepiej, ale takie podejście wytwarza w Twoim umyśle
obraz Boga - dobrego dziadzi, co to zawsze wysłucha
i dobrej rady nie poskąpi.

Nie napisałam tego, a myślałam, że to oczywiste: nie oczekuję od niego głaskania po główce w każdej sytuacji, ale łamania mi chmur na głowie także nie. Wiem, że Bóg wymaga ode mnie tego i tego, ale wiem też, że sięga lepiej w moje życie i mogę z nim rozmawiać bez konieczności robienia setek przypisów do każdego zdania, bo On wie.

Książę Półkrwi napisał:
Najważniejsze w moich dysputach ostatnio: jak bardzo jestem zdeterminowana, by poświęcić swoje dotychczasowe buntownicze myślenie na rzecz umocnienia charakteru i uspokojenia.
Dochodzimy do kluczowego pytania:
CO DAJE NAM WIARA W BOGA?

Pracuję nad odpowiedzią, która i mnie zadowoli i będę się mogła przy Bogu zakotwiczyć.
W tej chwili myślę tak: spokój, pewność, zaufanie, przekonanie, że na moich decyzjach i błędach nie opiera się wyłącznie mój świat, że nie jestem sama w tym młynie. Przede wszystkim, Bóg nie odwróci się ode mnie nigdy, niezależnie, ile szklanek z premedytacją rozbiję. [Ale nie pytaj, jak to się ma do morderców i katów, pracuję nad wyjaśnieniem.]

Książę Półkrwi napisał:
Wielka tu rola ziemskich pośredników, bynajmniej nie księży w pierwszej kolejności.
Kursywą zaznaczyłem bzdurkę.

Oj nie, bardzo się nie zgadzam. Akurat te moje religijne zawirowanie powstało przez namacalnego żywego człowieka, nie postać z obrazka czy z Żywotów świętych.

Książę Półkrwi napisał:
Na koniec: Jako ludzie, wyrośli w ludzkiej kulturze,
zwykliśmy wciskac Boga w ludzkie schematy: Władca,
Pasterz, Odkupiciel, Handlarz ( za dobre uczynki Niebo, za
grzechy - Piekło) itp. Czy nie uważasz tego za zabawne?

Nie. To są ramy, opoki, sensy, bez których łatwo się zachwiać. Jeżeli będziesz chciał wytłumaczyć przeciętnemu człowiekowi, ze Bóg to ktoś, kto kocha bezgranicznie, kto jest wszędzie i wszystko wie, wszystko zrozumie, słuchacz nie załapie, nie dotknie tego myślą. Władca, Pasterz, Odkupiciel - to mieści się w percepcji człowieka, w znanej mu, jak piszesz, ludzkiej kulturze.
 
Książę Półkrwi
Gość





 PostWysłany: Sob 14:27, 06 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Wiem, że Bóg wymaga ode mnie tego i tego
Tak? Czego?

Przede wszystkim, Bóg nie odwróci się ode mnie nigdy, niezależnie, ile szklanek z premedytacją rozbiję.
Czyli wytwarzasz obraz Wielkiego Opiekuna...
To nie kpina, po prostu jestem innego zdania.

Oj nie, bardzo się nie zgadzam. Akurat te moje religijne zawirowanie powstało przez namacalnego żywego człowieka, nie postać z obrazka czy z Żywotów świętych.
Tylko nie wyjezdżaj z JPII; przykłady moralności i
milosierdzia nie są tożsame z wyimaginowanymi dogmatycznie
Łącznikami Ze Światem Niebiańskim.

To są ramy, opoki, sensy, bez których łatwo się zachwiać
Właśnie dzięki tym ramom wielu się zachwiało, mówili potem,
jeśli Bóg jest Milością (frazes ewangelicki), to gdzie był kiedy
mój dziadek był gazowany w Oświęcimiu lub kiedy moja córka umierała na raka?!


Jeżeli będziesz chciał wytłumaczyć przeciętnemu człowiekowi, ze Bóg to ktoś, kto kocha bezgranicznie, kto jest wszędzie i wszystko wie, wszystko zrozumie, słuchacz nie załapie, nie dotknie tego myślą.

Nie ma tego dotykać myślą, bo Boga się myślą dotknąć NIE DA.
Jest TYLKO WIARA. reszta jest milczeniem.
 
farangil
Gość





 PostWysłany: Sob 19:40, 06 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Wiem, że Bóg wymaga ode mnie tego i tego
Tak? Czego?
Dobroci. Wrażliwości na drugiego człowieka, rozsądku, wytrzymałości, cierpliwości, konsekwencji.

Przede wszystkim, Bóg nie odwróci się ode mnie nigdy, niezależnie, ile szklanek z premedytacją rozbiję.
Czyli wytwarzasz obraz Wielkiego Opiekuna...
To nie kpina, po prostu jestem innego zdania.
Tak, taki obraz wytwarzam, nie ma w tym nic złego. [Przypominam, że ja, póki co, nie jestem wierząca.] Czy opiekun nie może wymagać, ganić, wściekać się? Czy nie może wystawić mnie na próbę, kiedy twierdzę, że jestem taka mądra i zaradna? Mam oczekiwać, że zamknie mnie pod kloszem i to będzie opieka?

Oj nie, bardzo się nie zgadzam. Akurat te moje religijne zawirowanie powstało przez namacalnego żywego człowieka, nie postać z obrazka czy z Żywotów świętych.
Tylko nie wyjezdżaj z JPII; przykłady moralności i
milosierdzia nie są tożsame z wyimaginowanymi dogmatycznie
Łącznikami Ze Światem Niebiańskim.
Nie, nie jego mam na myśli, a nawet gdyby, to w tym też nie ma nic złego - jeśli prowadzi mnie taka postać do dobra, to co?
Mój łącznik ze Światem Niebiańskim jest realny i nie dam go ruszyć.


To są ramy, opoki, sensy, bez których łatwo się zachwiać
Właśnie dzięki tym ramom wielu się zachwiało, mówili potem,
jeśli Bóg jest Milością (frazes ewangelicki), to gdzie był kiedy
mój dziadek był gazowany w Oświęcimiu lub kiedy moja córka umierała na raka?!

Aha, jasne.
Jezus musiał umrzeć, jednak sposób, w jaki to się stało już taki konieczny nie był. To ludzie tak sobie ułożyli prawo i realia. Bóg zrobił, co mógł. [To zdanie polecam szczególnej uwadze.]
To o czym piszesz, jest bardzo chwytliwe dla ateistów, wchodzą w to jak w masło.


Jeżeli będziesz chciał wytłumaczyć przeciętnemu człowiekowi, ze Bóg to ktoś, kto kocha bezgranicznie, kto jest wszędzie i wszystko wie, wszystko zrozumie, słuchacz nie załapie, nie dotknie tego myślą.
Nie ma tego dotykać myślą, bo Boga się myślą dotknąć NIE DA.
Jest TYLKO WIARA. reszta jest milczeniem.
Da się, da. Ta tylko wiara jest właśnie takim dotknięciem.
 
Książę Półkrwi
Gość





 PostWysłany: Sob 21:21, 06 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Dobroci. Wrażliwości na drugiego człowieka, rozsądku, wytrzymałości, cierpliwości, konsekwencji.
Idee słuszne, popieram je.
Ale czy Bóg ich oczekuje od nas?
Jeśli patrzymy poprzez witraż Biblii - tak, ale co gdyby Biblii nie było?

Tak, taki obraz wytwarzam, nie ma w tym nic złego
To zależy, do czego Cię owe wyobrażenie zaprowadzi.

Mój łącznik ze Światem Niebiańskim jest realny i nie dam go ruszyć.
Nieraz spotykamy cudowne osoby, mentorów, ukochanych, dzięki którym
chcemy zmieniać się na lepsze. Jeśli o tym mówisz to przyznam Ci rację.
Jeśli natomiast piszesz bez przenośni, że znasz Łącznika z Bogiem, tak jak zwykło się mówić o kapłanach, to wybacz, ale ironicznie się uśmiechnę...

Jezus musiał umrzeć
Dogmat.

To o czym piszesz, jest bardzo chwytliwe dla ateistów, wchodzą w to jak w masło.
Nie. To o czym piszę ma chronić przed ateizmem.

Ta tylko wiara jest właśnie takim dotknięciem.
To już nie jest żaden argument, tylko przenośnia literacka.
 
farangil
Gość





 PostWysłany: Sob 21:41, 06 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Dobroci. Wrażliwości na drugiego człowieka, rozsądku, wytrzymałości, cierpliwości, konsekwencji.
Idee słuszne, popieram je.
Ale czy Bóg ich oczekuje od nas?
Jeśli patrzymy poprzez witraż Biblii - tak, ale co gdyby Biblii nie było?
Pytanie z cyklu: Gdyby babcia miała wąsy...? Nie widzę powodu do szukania na nie odpowiedzi, ale mogę się mylić.
I tak - tego Bóg od nas oczekuje.


Tak, taki obraz wytwarzam, nie ma w tym nic złego
To zależy, do czego Cię owe wyobrażenie zaprowadzi.
Tak można ze wszystkim, wszystko można zmiażdżyć na takim podejściu: to zależy.

Mój łącznik ze Światem Niebiańskim jest realny i nie dam go ruszyć.
Nieraz spotykamy cudowne osoby, mentorów, ukochanych, dzięki którym
chcemy zmieniać się na lepsze. Jeśli o tym mówisz to przyznam Ci rację.
Jeśli natomiast piszesz bez przenośni, że znasz Łącznika z Bogiem, tak jak zwykło się mówić o kapłanach, to wybacz, ale ironicznie się uśmiechnę...
Właśnie mam złe wspomnienia z próbami nawiązania kontaktu z kapłanami, jednym moim wybrykiem żyła kiedyś spora część osiedla. Kiedy w liceum spotkałam fajnego księdza, byłam zniechęcona i zdystansowana, teraz żałuję. No i zetknęłam się kiedyś z franciszkaninem, dzięki któremu nie skręciłam tak zupełnie w opozycję kapłańską.
Teraz zaś mówię o osobie świeckiej. I chyba dlatego robię próbę nawrotu.
[Owego Łącznika Mruga nie kocham, ani nie jestem z nim w podobny sposób związana, dla jasności.]


Jezus musiał umrzeć
Dogmat.
Widzisz w tym jakiś problem?

To o czym piszesz, jest bardzo chwytliwe dla ateistów, wchodzą w to jak w masło.
Nie. To o czym piszę ma chronić przed ateizmem.
Za głupia jestem, bo nie rozumiem.

Ta tylko wiara jest właśnie takim dotknięciem.
To już nie jest żaden argument, tylko przenośnia literacka.
Też tak to kiedyś rozpatrywałam. Odkąd jednak czytam i słucham wnikliwie tego tematu, traktuję swoje zdanie serio, bez skrzywienia literackiego.


Ostatnio zmieniony przez farangil dnia Sob 21:42, 06 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
 
Książę Półkrwi
Gość





 PostWysłany: Pon 8:08, 08 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Pytanie z cyklu: Gdyby babcia miała wąsy...? Nie widzę powodu do szukania na nie odpowiedzi, ale mogę się mylić.
I tak - tego Bóg od nas oczekuje.

Czyli cywilizacja europejska jest uprzywilejowana przez Boga,
bo ma Biblię a Maorysi to ktoś gorszy?
I czy nie jest uzurpacją stwierdzać, czego Bóg chce?

Tak można ze wszystkim, wszystko można zmiażdżyć na takim podejściu: to zależy.
Nie. Tak można zmiażdżyć tylko maski relatywizmu.
Na końcu pozostanie czysta, bezimienna idea.

Właśnie mam złe wspomnienia z próbami nawiązania kontaktu z kapłanami, jednym moim wybrykiem żyła kiedyś spora część osiedla. ;/ Kiedy w liceum spotkałam fajnego księdza, byłam zniechęcona i zdystansowana, teraz żałuję. No i zetknęłam się kiedyś z franciszkaninem, dzięki któremu nie skręciłam tak zupełnie w opozycję kapłańską.
Teraz zaś mówię o osobie świeckiej. I chyba dlatego robię próbę nawrotu.
[Owego Łącznika ;) nie kocham, ani nie jestem z nim w podobny sposób związana, dla jasności.]

Ta autobiograficzna wstawka nie wyjaśnia, w jakim znaczeniu uznajesz
ową postać za Łącznika...

Dogmat.
Widzisz w tym jakiś problem?

Oczywiście. Dogmaty to prawdy objawione niejako wybranym uprzywilejowanym - nie zbliżają nas do Boga, bo już z góry narzucają
nam jakąś ideologię - ten np. że Jezus musiał umrzeć za nasze grzechy,
vide. Bóg = Handlarz.

Za głupia jestem, bo nie rozumiem.

To proste; jeśli rozbierzesz niejako Boga z dogmatów pozostanie Tobie tylko On i wiara w niego. Takiej wiary nikt nie podważy.
 
Mithril
Gość





 PostWysłany: Pon 8:54, 08 Gru 2008    Temat postu: ... Back to top

Nooo ciekawa dyskusja – jak tysiące innych. Podrzucanie sobie doktryn, faktów lub cytatów z biblii lub innego naznaczonego boskością woluminu. A jak się tak zatrzymać, odczekać pod cieniem mojego wypłosza i zobaczyć nie tyle pretensję do niego. Wątpliwość. Co najzwyklejszy w świecie fałsz. Oszustwo, autorem, którego są w większości rodzice/rodzina. Gdzie mimo jego sprawiedliwości i nieograniczonej miłości nakazuje się nam po prostu Go bać. I wina jest nieistotna. Niezjedzona owsianka bozia będzie się gniewać, (kradzież to wiadomo, że będziemy potępieni po wsze czasy), akt jedzenia mięsiwa poza postem – czyściec, a dziecko ma dopiero 6 lat. I najlepsze usprawiedliwienie dla gniewu boskiego, no kurcze dobre na wszystko. Grzmoty w czasie burzy, To właśnie bozia się gniewa. Dorzućmy jeszcze do tego, nakaz pacierzy wieczornych i porannych. Rozliczanie z wizyt w kościele. Obowiązek zaliczania całej wiedzy katolickiej jakby wszyscy mieli zostać pasterzami i nosić czarną kieckę. Sporo rodzin, w tym też i moja skutecznie pozbawiła wiary w śmiertelną miłość Boga do mnie. Bo jakże bezwzględny i okrutny musi być ten, który kochając np. dzieci za byle, co może je ukarać czymś po wieki. Sama instytucja kościoła też nie przysparza sobie wiernych. Ludzie nie przygotowani w ogóle do pracy, tak z młodzieżą jak i z dziećmi dokonują kolejnych traum. Jednak według mnie to rodzina jest fundamentalnym powodem upadku wiary w obecnym czasie. Ból kolan nie jest u mnie bezpodstawny i przypadkowy – bo to jest tak samo jak kazać nauczyć się inwokacji z „Redutą Ordona”, dorzucając „Nie rozdziobią nas kruki…” i np. z domieszką (a co), to Twardowskiego, to Norwida, Reja – wszystko zbite w jeden zgrabny godzinny paciorek, naukę którego i odmawianie spożywa li tylko na kolanach bez możliwości zapomnienia lub pomyłki. Się rozgadałem – ale to dlatemu, że dyskurs poszedł w bok od wypłosza……………mimo to za odwiedziny bardzo dziękuję i Wszystkich…………Serdecznie Pozdrawiam! Blue_Light_Colorz_PDT_07
 
Kamil Rousseau
Laureat


Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 9:40, 08 Gru 2008    Temat postu: Re: ... Back to top

Mithril napisał:

i. Się rozgadałem – ale to dlatemu, że dyskurs poszedł w bok od wypłosza……………mimo to za odwiedziny bardzo dziękuję i Wszystkich…………Serdecznie Pozdrawiam! Blue_Light_Colorz_PDT_07


Mit, ten portal jest o tyle ciekawy że dyskusja nie dotyczy li tylko strony technicznej wiersza , czy sposobu przekazu jakichs wartosci- tu obok wiersza toczy sie takze "bój" o wartości które "omiatają" wiersz lub sa z jego tematem zwiazane i....to jest jedyny taki portal w sieci, który pozwala spoglądac na przekaz wielowatkowo- czasami pozornie wydaje się że zbyt daleko sie siega w dyskusjui, ale....czy napewno?!
 
Zobacz profil autora
Mithril
Gość





 PostWysłany: Pon 10:05, 08 Gru 2008    Temat postu: ... Back to top

Zapewne masz rację................podobno każdy moment jest dobry do wymiany zdania lub po prostu pogadania.................nie twierdzę, że to złe - tylko, że tego typu dyskusje......................powielają się, są jakby tematem gorącym, doprowadzającym do tego, że ludzie wrecz się kłócą................bo racja każdego jest "najmojsza", nie podaję, że tak jest Tu, ale mam już przesyt spoglądania na Boga przez pryzmat indoktrynacji, przedmiotowości i "...Toruńskich Pierników"..............Serdecznie Pozdrawiam!
 
Kamil Rousseau
Laureat


Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 13:51, 08 Gru 2008    Temat postu: Re: ... Back to top

Mithril napisał:
Zapewne masz rację................podobno każdy moment jest dobry do wymiany zdania lub po prostu pogadania.................nie twierdzę, że to złe - tylko, że tego typu dyskusje......................powielają się, są jakby tematem gorącym, doprowadzającym do tego, że ludzie wrecz się kłócą................bo racja każdego jest "najmojsza", nie podaję, że tak jest Tu, ale mam już przesyt spoglądania na Boga przez pryzmat indoktrynacji, przedmiotowości i "...Toruńskich Pierników"..............Serdecznie Pozdrawiam!



nie kazdy wiersz inspiruje do szerszej dyskusji - to jego wartość ją spowodowała i to jego wielki plus...są przecież takie które mijamy milczeniem
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wierszowanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach