Forum  Strona Główna
Poezja dla ciebie.


Przed wyprawą.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Pisanina
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
cieniu1969
Administrator


Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 6420
Przeczytał: 0 tematów


 PostWysłany: Pon 18:50, 07 Mar 2011    Temat postu: Przed wyprawą. Back to top

Czasami zdarza się chwila, w której nie jest się pewnym czy to jawa czy sen. Mamy przesłanki by wierzyć w życie o podwójnym dnie.
-Dziś jestem dobra, jutro będę zła - parsknęłam pod nosem dochodząc do kopalni, od drugiej strony.
- Bimbuś! - krzyknęłam pół szeptem i nic. Chwilę tak pokrzyczałam na pół głosu, ale niestety niebieskiej gęby ani hu hu. Ruszyłam pod las z antałkiem wina. Ciężkie to cholerstwo. Pięć litrów dla Bimba pięć dla mnie, powinno starczyć żeby go otumaniło i zmusiło do jakichkolwiek działań. Ostatnio w ogóle nie widać Dziadka, gdzieś się zadekował i nikt nie wie gdzie jest.
Zza potężnego wiązu...kurde to nie wiąz to wygląda na sekwoję, cholera to niemożliwe! Deidre z białym sierściuchem coś dźwigała na plecach.
- Co Ty tam dźwigasz - spytałam gdy już byla w połowie drogi.
- Wino dla Bimbka - odparła wycierając spocone czoło brzegiem kiecki.
- To Ty wiesz gdzie ta łajza jest?!
- No wiem - odparła ze śmiechem - w rozpadlinie za Sith.
- To tam jest rozpadlina?! - w życiu nie słyszałam żeby tam coś takiego było. Dziwne.
- Grzebie tam już od tygodnia i pod nosem coś gada, nie wiem co jest, ale podejrzewam że szuka zejścia do podziemnego miasta.
Kurde no, teraz już wiem nad czym tak się pochylał w zeszłym tygodniu
przy głazie na obrzeżach lasu. Skubaniec studiował mapę, mapę do wnętrza ziemi.
Szłyśmy w milczeniu. Słońce tak przypalało...biedna Deidre jaki ma biedaczka od słońca czerwoniutki nosek, kurde a piegów...jak indycze jajo. Każdy chłop taki sam, babę wysyłać po takie ciężary! O już ja mu nawsadzam wiązanek z [kwiatków], o poczekaj niebieski ryju.
- Deidre? - rzuciłam niepewnie - czy Bimbek ogólnie w dobrej kondycji fizycznej jest, bo ostatnio jakoś zmarniał.
- Ma zmartwienia i kłopoty, miał w planach przekształcenie posiadłości, ale Nadzór Amorioński nie zezwolił na dobudowanie ogrodu z fontanną.
- No wiesz trudno żeby Bimb miał lepszą posiadłość od tych co wyżej w hierarchii stoją -odrzekłam - wiesz każdy stołek ma swoją cenę.
W końcu doszłyśmy do tej wyrwy.
- Ja pierdolę - jęknęłam przejęta - toż jakby ona gdzieś w pobliżu miasta...to miasto by wessało.
Czarna otchłań ziała z dołu i nucenie dochodziło z głębi rozpadliny.

Najpierw po linach spuściłyśmy beczki, a potem same zjechałyśmy w dół.
Bimbek siedział w kucki nad mapą i coś mruczał.
- Dziadek wyglądasz jak pokraka - zarechotałam. Włosy w nieładzie, całe poklejone jakąś mazią. Gęba upaprana kurzem, potem i czymś jeszcze.
- Cieniu masz swój żebraczy kubek?
- No mam, ale w chałupie - odrzekłam - a co nie masz się z czego napić.
- Ech babo, kubek to klucz do skały na której siedzi władca czasu. Przypomnij sobie skąd go wzięłaś.
Stałam parę chwil, ale nic mi do głowy nie przychodziło, bo ja ten kubek mam od kiedy pamiętam.
- Bij zabij nie wiem skąd się wziął, a mam go chyba od zawsze - odrzekłam wkurzona że nawet pytając nie spojrzał w moją stronę.
- Cienka przynieś no ten kubek, musimy wiedzieć czy będzie pasował.
- Cieniu jak ładnie wyglądasz, jak miło cie widzieć - wyrzuciłam z ironią.
- Ach baby tylko komplementów by chciały - sapnął Bimb.
- A spierdalaj! - wrzasnęłam z wytrzeszczem oczu. Czułam jak mnie...to ja się martwię o tego...tego wypierda, a ten... o losie.
- Cieniu jak ty wyładniałaś?! - rzucił nawet nie patrząc na mnie i tak ryknął śmiechem że Deidre tez zaczęła się śmiać i ja też.
- No dobra, niech Diedre ze mną idzie po kubek, bo ja muszę magów poszukać.
Stałam tak patrząc w dno dziury którą pogłębiał dziadek, cos w niej świeciło. Bimbek zaczął coraz szybciej grzebać łapami az westchnął.
A w tym westchnięciu było słychać radość, ulgę i nadzieję.
- Szmaragdowe serce smoka protoplasty - wycedził Dziadek ze łzami w oczach - to nas uratuje.
Łuna biła z dłoni Dziadka oświetlając całe pomieszczenie, było jasno jak w dzień. Uniósł je do góry i rzekł coś w niezrozumiałym dla mnie języku.
Serce zaczęło pulsować i powiększać się. Po lewej części osuwiska ujrzeliśmy wyrzeźbione wejście. Szliśmy w osłupieniu w tamtą stronę. Kiedy przekroczyliśmy cień, ujrzeliśmy wielki cień potężnego, muskulaturnego Czegoś co przypominało człowieka. Bimbek upadł na kolana, ja z Deidre za nim. Cisza jaka zaległa przypominała bezruch przed nawałnicą, po chwili usłyszeliśmy setki...no właśnie, jak to nazwać...szeptów? Tak to właściwe określenie. Szepty pozostały szeptami, jednak przybierały na sile. Szeptały coś co brzmiało - antiikin valta maailmankaikkeuden - zielona poświata zaczęła przybierać na sile.
- Bimbek coś Ty narobił - Deidre wykrztusiła z siebie.
- Idźcie szybko po tych którzy mają sprowadzić Vanira, ja ułożę talizmany, aby zatrzymać Ducha Stworzyciela.
- Do czego nam... - nie dokończyłam, bo oczy Bimbka były jakieś żółte.
- Nie ma czasu na pytania, ruszajcie i weźcie kubek.
Wypadłyśmy z Deidre jak obłąkane.
- Ja lecę po kubek i magów, a ty sprowadź kogo uznasz za słuszne - sapnęłam i pędem ruszyłam w stronę domu.

CDN.


CDN.


Ostatnio zmieniony przez cieniu1969 dnia Pon 23:05, 07 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Pisanina Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach